sobota, 18 lipca 2015

Wspomnień czar czyli upadek ŁKS-u... część II

Zdobycie tytułu mistrzowskiego oraz wizja gry Lidze Mistrzów była dla piłkarzy jak i kibiców łódzkiej piłki nadzieją na lepsze lata, widowiskową piłkę oraz sukcesy klubu na krajowej arenie wraz z dobrymi występami na europejskich boiskach.
Zamknięcie stadionu..
Nadzieja szybko zgasła, gdy okazało się, że właściciel klubu, Antoni Ptak (jeden z najbogatszych Polaków na owe jak ówczesne czasy) nie miał planów wzmacniać zespołu, a jedynie zarobić na piłkarzach wyróżniających się w Polsce. Stąd też sprzedaż Mirosława Trzeciaka do Osasuny Pampeluna, Rafała Niżnika do Broendby Kopenhaga czy Tomasza Kłosa do AJ Auxerre. Zespół pozbawiony swoich dotychczasowych liderów oraz innych zawodników, którzy uzupełniali skład spowodowało, że klub w kolejnym sezonie zajął dopiero 11 miejsce w tabeli, by w sezonie 1999/2000 spaść do niższej klasy rozgrywkowej. Kiedyś kibice jak i piłkarze cieszyli się z  tytułu mistrzowskiego w sezonie 1997/98.
Do momentu ostatecznego upadku klubu, czyli roku 2013, (kiedy zespół nie został zgłoszony do jakichkolwiek rozgrywek w Polsce) były powroty do ekstraklasy jak i spadki. Gdy pojawiała się szansa na stabilizację klubu poprzez dobre wyniki ŁKS-u w lidze oraz znane nazwiska w klubie (ponownie Wyparło, Świerczewski, Hajto, Adamski, Madej, Saganowski, Gancarczyk, Kaźmierczak, Mięciel,  czy Kłos) niestety ponownie pojawiały się problemy finansowe, bądź z uzyskaniem licencji spowodowanej także stadionem, który delikatnie mówiąc lata najlepsze miał już za sobą). Spadki i awanse, aż w końcu nastąpił całkowity rozpad klubu, a w jego miejsce została powołana Akademia Piłkarska ŁKS Łódź, która rozpoczęła zmagania w IV lidze grupy łódzkiej sezonu 2013/2014. Piłkarze wywalczyli awans do III ligi, w której to zajęli miejsce 5. Obecny sezon zaczną także w III lidze, ale jak głośno wszyscy deklarują, będzie walka o awans do II ligi.
Smutny obraz, gdy patrzymy na klub, który pomimo długiego stażu w Ekstraklasie upada i tylko dzięki grupie pasjonatów chce się odrodzić.
Pocieszające jest z kolei to, że klub obecnie pomimo występów w niskiej lidze, jest w pełni poukładany, grają tam zawodnicy związani z ŁKS-em, którzy chcą przywrócić klubowi zasłużone miejsce. Dodatkowo, miasto w końcu (dlaczego tak późno?) zajęło się kwestią stadionu przy ul. Alei Unii Lubelskiej dzięki czemu piłkarze ŁKS-u grać będą na nowoczesnym stadionie, który pomieści maksymalnie 16 500 widzów i zapewni komfortowego oglądanie widowisk piłkarskich. Projekty dotyczą nie tylko stadionu piłkarskiego, ale także pozostałych obiektów sportowych, stąd można śmiało powiedzieć, że będzie to kompleks sportowy z prawdziwego zdarzenia. Piłkarze, działacze jak i kibice mają dzieje, a co za tym idzie angażują mnóstwo swoich sił, by przygotować klub organizacyjnie, finansowo i sportowo, by kibice mogli przyjść na mecze w Ekstraklasie i zasiadając na nowych krzesełkach czuć dumę, że ponownie są częścią klubu, który będzie pisał nowe karty w polskie piłce.

poniedziałek, 18 maja 2015

Wspomnień czar, część 1... Łódzki Klub Sportowy


Wpadłem na plan, by co tydzień wspominać kluby, które jeszcze nie tak dawno występowały w polskiej ekstraklasie, a teraz ledwo wiążą koniec z końcem lub od niższych lig próbują odbudować swoją markę.
Gdy zacząłem myśleć o klubach, o których można byłoby napisać, pierwszą wizję jaką miałem to Łódzki Klub Sportowy. Dlaczego? Bo to klub, który gdy wydawało się, że upadł, był w stanie się odbudować (chociażby teoretycznie), powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej i osiągnąć całkiem przyzwoite wyniki porównując możliwości finansowe jak i organizacyjne zespołu. Lecz zacznijmy wszystko od początku…
Łódzki klub sportowy, mający swoją siedzibę przy alei Unii w Łodzi. Założony w 1908 roku (oficjalnie zarejestrowany w 1909 roku) jest najstarszym istniejącym łódzkim klubem sportowym. Założyciel Ligi Polskiej w roku 1927. Dwukrotny zdobywca tytułu Mistrza Polski (1958, 1998). Zdobywca Pucharu Polski w 1957 roku. 6-krotny medalista Mistrzostw Polski, osiągający tytuły również w rozgrywkach juniorskich do lat 17 oraz 19. Przez 65 sezonów występował w najwyższej klasie rozgrywkowej, zwyciężając 598 razy, 474 remisując oraz ponosząc 647 porażek. Zdobyli przez ten czas 2228 bramek, a tracąc 2361 bramek. Dodatkowo, przez 13 sezonów występowali na zapleczu ekstraklasy. Statystyki zasłużonego klubu wyglądają imponująco. Skąd zatem brak ŁKS-u na szczeblu centralnym w Polsce?
W latach 1994-1997, ŁKS był finalistą Pucharu Polski, przegrywając w ówczesnym topowym zespołem w Polsce, Legią Warszawa 0:2 (Finał Pucharu Polski - 1994 rok). Występowali  Pucharze Zdobywców Pucharów w sezonie 1994/95 oraz w  Pucharze Intertoto w roku 1996. Apogeum i wizja wielu tłustych lat na Łódzkiego Klubu Sportowego przyszła wraz z sezonem 1997/1998, gdy Łodzianie zdobyli drugi w historii tytuł Mistrza Polski.
W barwach Łodzian grali tacy piłkarze jak Saganowski, Wieszczycki, Bendkowski, Krysiak, Wyparło, Kościuk, Cebula, Kłos, Kos, Trzeciak czy Niżnik. Zresztą w historii tego klubu znajdzie się wiele innych nazwisk, m.in. Mięciel, Dziuba, Kaźmierczak, Mila, Mierzejewski, Świerczewski, Hajto, Majak, Tomaszewski, Deyna, Bulzacki, Bako. Wszystkie nazwiska bardziej znanych piłkarzy można odnaleźć pod linkiem Piłkarze ŁKS-u. Odnośnie ostatniego sezonu, w którym piłkarze ŁKS-u odnieśli sukces, należy wspomnieć, że na owy czasy posiadali kadrę oraz możliwości finansowe, dzięki którym mogli dominować w lidze przez wiele lat. Jednak zarówno sukces jak i upadek klubu związany jest z jedną osobą, tj. Antoninem Ptakiem, na owe czasy jednym z najbogatszych Polaków, posiadający swoje obiekty handlowe w Polsce. To on właśnie ściągnął piłkarzy doświadczonych i o granych na krajowych jak i europejskich boiskach. Zasłynął też z zaciągu Brazylijczyków do kraju. Co do owego pomysłu, trzeba przyznać, że jak to w życiu bywa, jedne pomysły powiodły się, z kolei inne zakończyły się klapą. Po zdobyciu tytułu Mistrza Polski były śmiałe wizje gry w elitarnej Lidzie Mistrzów, co wcale nie było fantazjami, lecz marzeniami możliwymi do spełnienia, gdyby nie Manchester United, późniejszy triumfator tych rozgrywek, który wyeliminował Łodzian w dwumeczu 0:2 (na Old Trafford wynik 0:2, z kolei na stadionie miejskim wyniki bezbramkowy – należy dodać, że był to jedyny mecz Czerwonych Diabłów, w którym nie strzelili bramki rywalowi). Skrót z meczu w Anglii mecz na Old Trafford oraz rewanżowego meczu w Polsce spotkanie rewanżowe
Do roku 1998 wizja ŁKS-u, który będzie co sezon w czołówce polskich klubów piłkarskich była wizją realną do spełnienia, jednak na zapowiedziach się skończyło i nastały lata, które przyniosły więcej momentów przykrych, aniżeli sukcesów łódzkiemu klubowi...




wtorek, 24 marca 2015

Turecki kocioł w Kopenhadze..

W Pucharze UEFA dużo częściej zdarzały się niespodzianki, niż miało to miejsce w historii Pucharu Mistrzów, późniejszej Ligi Mistrzów. Zwycięstwa Schalke 04, AC Parma, finały Torino FC, Austrii Salzburg to przykłady, że każdy klub uczestniczący w tych rozgrywkach ma szansę na sukces. Podobnie było, gdy w sezonie 1999/2000 w finale tych rozgrywek wystąpiły drużyny Galatasaray Stambuł oraz Arsenalu Londyn. Galatasaray wyeliminowało taki drużyny jak Leeds United, Borussie Dortmund czy FC Bologna, z kolei londyńczycy po kolei demolowali w dwumeczach FC Nantes, Deportivo La Coruna czy Werder Brema, aplikując każdemu z tych zespołów po 6 bramek w rywalizacji. Spektakl, który mieli zafundować obydwie drużyny na stadionie Parken w duńskiej Kopenhadze zapowiadał się emocjonująco. Liczyli na to także kibice, którzy pojawili się w ilości 39 tysięcy osób. Ów mecz był starciem dwóch kultur piłkarskich. Z jednej strony Galatasaray Stambuł. Zespół mający w swoim składzie zawodników, którzy w jednym meczu grają bardzo dobrą piłkę, w kolejnym zdecydowanie słabiej. Lecz nigdy nie można było odmówić im woli walki, która była w ich naturze jak również wpajana przez charyzmatycznego trenera, Fatiha Terima. Z drugiej strony Arsenal Londyn, grający nowoczesną piłkę, ofensywną, a jednocześnie przemyślaną, a styl ten został wpojony przez Arsena Wengera, który do tej pory jest trenerem Kanonierów. Obydwa zespoły miały w swoich składach zawodników, którzy potrafili w pojedynkę wygrać mecz, mając istotny wpływ na grę drużyny. W szeregach Turków znane nazwiska jak Popescu, Hagi, Taffarel, Sukur a w Arsenalu Suker, Overmars, Vieira, Bergkamp czy Henry. 
Finałowe składy z 17 maja 2000 roku
Przed rozpoczęciem spotkania większość kibiców miała jeden obraz na owy mecz. Ciągłe ataki Anglików i obrona oraz kontrataki zawodników ze Stambułu. Jakże zdziwieni musieli być kibice na stadionie i przed telewizorami, gdy ujrzeli mecz pełen akcji ofensywnych i walki z obydwu stron. Co więcej, to właśnie ekipa znad Bosforu miała w wielu momentach przewagę nad Kanonierami. Pomimo, że w regulaminowym czasie gry nie padł bramki, kibice nie mogli narzekać na nudę. Zarówno w 90 minutach, jak również w dodatkowych 30 minutach dogrywki było pełno akcji i strzałów. Choć w 94 minucie gry mogło się wydawać, że piłkarze znad Tamizy pokonają rywala, grając w przewadze po czerwonej kartce dla dyrygenta Galatasarayu, Gheorghe Hagi. Jednak ta sytuacja nie podłamała piłkarzy tureckich, którzy nadal równorzędnie grali. Minęło 120 minut i przyszła pora na rzuty karne po remisie 0:0. W serii rzutach karnych zaskakująco zwyciężyli Turcy, strzelając 4 bramki a tracąc tylko 1, którą to strzelił Roy Parlour. Pomylili się Davor Suker oraz Patrick Vieira, którzy to wręcz byli pewni do skutecznego egzekwowania jedenastek. https://www.youtube.com/watch?v=56HriNmccYw Dzięki temu historyczny sukces stał się faktem, gdyż to był pierwszy i jak do tej pory ostatni triumf tureckiej drużyny w rozgrywkach Pucharu UEFA, Ligi Mistrzów czy Pucharu Zdobywców Pucharów, który to został zakończony wraz z końcem sezonu 1998/99. 
Piłkarze ze Stambułu zapisali się w historii europejskiej piłki klubowej i nie zapowiada się na to, by w najbliższych latach którykolwiek turecki klub powtórzył sukces z roku 2000. W 2002 roku na Mundialu w Korei i Japonii reprezentacja Turcji wywalczyła brązowy medal po zwycięstwie nad Koreą Południową. Nigdy później turecka piłka nie świętowała już sukcesów klubowych czy reprezentacyjnych. Z kolei Arsenal Londyn pomimo porażki nadal grał piłkę przyjazną dla oka, efektowną co przysporzyło im wielu nowych sympatyków oraz sukcesy, choć zapewne nie takie, o jakich włodarze klubu marzyli. Tym bardziej nie myśleli, że w 2000 roku mogą przegrać i nie zdobyć Pucharu UEFA. Niespodzianka stała się faktem, a w Kopenhadze natknęli się na turecki kocioł...

poniedziałek, 23 marca 2015

Zmiana w warty w europejskiej i włoskiej piłce nożnej

Przez wiele lat w europejskiej piłce dominował AC Milan, jednak po porażce z Ajaxem Amsterdam w finale Ligi Mistrzów, na parę lat zniknął z czołówki europejskich rozgrywek. Jednak włosi nie mogli narzekać na próżnię, gdyż z miejsca miejsce w czołówce najważniejszych rozgrywek klubowych zając klub z Turynu, a dokładniej Juventus, inaczej znany "Starą Damą". Podobnie jak AC Milan, Turyński zespół był naszpikowany graczami najwyższego formatu jak Peruzzi, Ferrara, Deschamps a atak tworzyło super trio - Del Piero, Ravanelli i Vialli, które można porównać do współczesnego tercetu Realu Madryt
Finałowe składy meczu Ajax - Juventus
bądź FC Barcelony. Ajax wystąpił w podobnym składzie, z czego nowymi twarzami w zespole byli Silooy, Bogarde oraz Musampa. Joaquín Olmos González, prowadzący finałowy mecz dnia 22 Maja 1996 roku na Stadionie Olimpijskim w Rzymie wraz z 67 tysiącami kibiców był świadkiem pasjonującego widowiska, w którym piłkarze Juventusu byli stroną dominującą, jednak nie potrafili udowodnić tego z regulaminowym czasie gry. Prowadzenie w meczu uzyskał Juventus po bramce "Srebrnego Lisa" (Ravanelli), który trafił do siatki w 13 minucie. Jeszcze w pierwszej połowie wyrównał Fin Jari Litmanem, pokonując Peruzziego w 41 minucie. Wynik 1:1 utrzymał się przez 90 minut, a następnie przez 30 minut dogrywki. Nastąpiła seria rzutów karnych, w których pomylili się Edgar Davids oraz Sonny Silooy, z kolei Ferrara, Pessotto, Padovano, Jugović byli bezbłędni, zapewniając zwycięstwo zespołowi z Turynu, dzięki czemu zdobyli swój drugi tytuł najlepszej klubowej drużyny Europy, powtarzając sukces z 1985 roku, gdy w składzie Starej Damy występował Zbigniew Boniek. https://www.youtube.com/watch?v=p29WxsAYaA8 Piłkarze z Turynu przez kolejne lata grali w finale UEFA Champions League a piłkarze Ajaxu? Odeszli do europejskich klubów z czołowych lig zagranicznych. Niektórzy radzili sobie lepiej (Frank de Boer, Marc Overmarc, Patrick Kluivert, Edgar David, Clarence Seedorf) oraz trochę gorzej, lub w ogóle zniknęli z czołówki graczy europejskich (Bogarde, Kanu, Ronald de Boer). Z kolei w Turynie narodziła się drużyna, której bała się każda drużyna w Europie..

Nowa siła europejskiej piłki..

AC Milan, FC Barcelona to zespoły, które dominowały w ostatnich latach w europejskim futbolu, grywając oraz zwyciężając w finałach Ligi Mistrzów. W sezonie 1994/95 nie było inaczej. Do finału rozgrywek mistrzów krajowych dotarł włoski Milan, który tym samym potwierdził swoją pozycję w Europie. Drugi finalista był delikatnym zaskoczeniem. Holenderski Ajax Amsterdam, zespół, który zwyciężał już w owych rozgrywkach, lecz ostatni raz w roku 1973. Słynna szkółka piłkarska, która wychowała wielu światowych piłkarzy, tym razem wykreowała grupę zawodników, którzy pod wodzą charyzmatycznego Louisa Van Gaala, dotarli do finału Ligi Mistrzów. Skład mediolańczyków niewiele różnił się od zeszłorocznego składu, z kolei z ekipie holenderskiej zagrały przyszłe gwiazdy europejskiej piłki jak Seedorf, bracia de Boer, van der Sar, Overmars, Kluivert czy Davids. Patrick Kluivert, który na plac gry zameldował się w 69 minucie gry, był bohaterem meczu, gdyż to on zdobył zwycięską bramkę, która zaważyła na zwycięstwie Ajaxu. 
Mecz nie był porywającym widowiskiem, a kibice w ilości 49 730, zgromadzeni na Ernst Happel Stadion w Wiedniu spodziewali się raczej bardziej widowiskowego spektaklu dwóch najlepszych zespołów w Europie sezonu 1994/95. Można się przekonać o tym fakcie, analizując skrót z finałowego meczu https://www.youtube.com/watch?v=DaxbZ0PqMIE. Ów sukces był ostatnim sukcesem piłkarzy Ajaxu Amsterdam na europejskim podwórku, gdyż w kolejnym roku zagrali w finale, lecz bez sukcesu w postaci zwycięstwa. Nigdy później nie zagrali już razem, gdyż piłkarze odeszli do takich klubów jak FC Barcelona, Arsenal Londyn, Sampdorii Genua, Interu Mediolan czy AC Milan. Odgrywali tam znaczące role, udowadniając, że sukces osiągnięty w młodzieńczym wieku w Ajaxie nie był przypadkiem, lecz wynikiem ich talentu oraz wytrwałości w codziennych treningach. Z kolei AC Milan na wiele lat wypadł z finału czołowych klubowych rozgrywek w Europie, z czego skrzętnie skorzystał Juventus Turyn, o czym opowiem w kolejnych przypomnieniach finałów Ligi Mistrzów ;)
Radość młodej drużyny Ajaxu

niedziela, 15 marca 2015

AC Parma.. dziś upadek..16 lat temu sukces...

Finał Pucharu UEFA sezonu 1998/99. Polski kibic ma wspomnienia z tym sezonem jedne. Incydent chuligański podczas meczu Wisła Kraków - AC Parma, gdy Dino Baggio został trafiony nożem rzuconym z trybun. Wisła dwumecz przegrała 2:3 a na kolejny sezon została wykluczona z europejskich rozgrywek. Jak później się okazało, krakowski klub był blisko wyeliminowania triumfatora tych rozgrywek.
Finał rozgrywany na moskiewskich Łużnikach, gdzie przybyło 61 tysięcy kibiców, by podziwiać finał z Olympique Marsylia. Mecz prowadził Szkot Hugh Dallas, doświadczony międzynarodowy arbiter. Francuski zespół to jedyny zwycięzca w Pucharze Mistrzów pochodzący znad Sekwany, który chciał wrócić ponownie na szczyty europejskiej piłki. Niestety nie powiodło mu się, gdyż poniósł porażkę 0:3 z włoskim zespołem po bramkach takich zawodników jak Crespo, Vanoli i Chiesa (odpowiednio w 25, 36 i 55 minucie) https://www.youtube.com/watch?v=g5IDGVQejgg.
Włosi w swoim składzie mieli takich piłkarzy jak m.in. Buffon, Fabio Cannavaro, a na finałowy mecz desygnowali następujący skład: Buffon, Thuram, Sensini, Cannavaro, Vanoli, Fuser, D. Baggio, Boghossian, Veron (77' Fiore), Chiesa (73' Balbo), Crespo (84' Asprilla), z kolei Marsylczycy zagrali w składzie: Porato, Issa, Blanc, Domoraud, Blondeau, Edson (46'Camra), Brando, Bravo, Gourvennec, Pires, Maurice. AC Parma zdecydowała się zagrać ofensywnie, co przyniosło rezultat w postaci zwycięstwa nad rywalem oraz odniesieniem kolejnego sukcesu na arenie europejskiej, bo należy przypomnieć, że w swojej historii zwyciężyli już w Pucharze UEFA w 1994 roku, a rok wcześniej zdobyli Puchar Zdobywców Pucharów (rozgrywki obecnie nieistniejące) oraz Superpuchar Europy. Obecnie włoski klub z Stadio Ennio Tardini jest praktycznie już w Serie B, gdyż zajmuje ostatnie miejsce w Serie A z dorobkiem 9 punktów oraz wizją bankructwa i ryzykiem niedokończenia obecnego sezonu. Na podobne sukcesy jak w latach 90 XX wieku nie ma co liczyć w najbliższym czasie, jednak pozostają w pamięci kibiców dawne sukcesy. Wracając do owego finału 12 maja 1999 roku, należy wspomnieć, że zawodnikiem meczu został wybrany Hernan Crespo, z kolei z 8 bramkami królem strzelców został Enrico Chiesa, Darko Kovacevic oraz... zawodnik Wisły Kraków, Tomasz Kulawik, co nie ukrywając było niespodzianką, ale to bardzo pozytywna dla polskich kibiców.

Co dalej z Czerwonymi Diabłami?



Manchester United... klub zasłużony dla angielskiej oraz europejskiego futbolu. 
Klub popularny na całym świecie, mający swych sympatyków w każdym kraju na świecie. Słynący z olbrzymiego serca do walki, gry do ostatniej minuty (pamiętny finał Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium z 1999 roku). Utytułowany na arenie krajowej i międzynarodowej (rekordzista pod względem tytułów mistrzowskich w Anglii – 20 razy wygrywał rozgrywki, oraz dodatkowo rekordzista w ilości zdobytych pucharów Anglii – 11, a także rekordzista w zdobytych Superpucharze Anglii – 20 tytułów). Łącznie na arenie krajowej oraz międzynarodowej zdobył 62 tytuły. Ostatnie tytuły Czerwone Diabły zdobyły w 2013 roku, jeszcze pod wodzą legendarnego Sir Alexa Fergusona. Tytuły zdobyte nie dawno, ale dla Manchesteru United, każdy rok bez jakiegokolwiek tytułu to rok stracony. Skąd ten brak sukcesów i brak światełka na lepsze rezultaty w tym sezonie? Już wyjaśniam…
Zmiana trenera, który był przez wiele lat prawdziwym przywódcą zespołu, odbiło się negatywnie. Osoba Davida Moyes’a miała spowodować, że klub będzie nadal na ścieżce sukcesów, tym bardziej, że w klubie zabezpieczono wiele milionów funtów na wzmocnienia zespołu. Fellaini, Di Maria,
de Gea, Valdes, Shaw, Rojo, Mata, van Persie, Falcao to piłkarze, którzy w ostatnim czasie przybyli do klubu i nie jeden europejski zespół widział by ich w swoim składzie. Jednak pomimo zakontraktowania bardzo dobrych i znanych piłkarzy, zmiany trenera na również znane nazwisko jakim jest niewątpliwie osoba Louisa van Galla, nadal zespół nie gra na miarę oczekiwań. Jakie są tego powody? Moim zdaniem dwa..
 Pierwsze to odejście prawdziwego przywódcy jakim był sir Alex Ferguson. Odszedł człowiek, który stworzył drużynę waleczną, nie grającą może widowiskowego futbolu, ale w każdym meczu Czerwonych Diabłów były emocje, walka i bramki. W każdym meczu widać było walkę o zwycięstwo. Obecnie niestety tego nie widać. Wyrafinowany futbol, o ile mogę nazwać w ten sposób grę piłkarzy van Galla, po pierwsze nie przynosi satysfakcjonujących wyników a po drugie nie porywa kibiców jak gra piłkarzy w poprzednich latach. Osobiście nie uważam Holendra jako optymalnego trenera dla Man. Utd. ale także nie uważam, że zwolnienie trenera po sezonie i zastąpienie go nowym szkoleniowcem przyniesie nagle sukcesy. Trenerzy pokroju Jurgena Kloppa, Jupp Heynckesa czy Roberto di Matteo uważam za osoby, które byłyby optymalne na owe stanowisko pod warunkiem, że dostałyby czas, by ukształtować zespół według ich własnej wizji. Trenerzy już znani, charyzmatyczni, wiedzący jak osiągnąć sukces i wytrwale do tego zmierzający. Do jest jeden z kluczy do sukcesu zespołu z Old Trafford.
Drugi aspekt, to piłkarze. Kadra obfituje w znane nazwiska, ściąganych za grube miliony oraz sowicie opłacanych. Czy jest to gwarancja sukcesu? Nie lepiej powrócić do czasów, gdy o sile stanowili wychowankowie bądź zawodnicy, którzy w młodym wieku przybyli i w tym klubie ukształtowali się, rozwijali i oddawali serce? Zaciąg znanych nazwisk jest dobry na chwile, by podnieść zysków z marketingu, reklam i by przyciągnąć nowych kibiców na stadion. Jednak lepszy jest chwilowa korzyść finansowa czy trwała? Kibic utożsamiać się będzie z zawodnikami wywodzącymi się z Manchesteru oraz oddającymi za nich serce czy z zawodnikami przybyłymi, którzy po 2-3 latach odejdą? Scholes, bracia Neville, Beckham, Cole, Keane, Giggs, Irwin, Solskjaer, Butt, Rooney, Ferdinand, O’Shea to nazwiska, które całą bądź większą część kariery związały z Czerwonymi Diabłami. Tacy zawodnicy będą utożsamiać się z klubem, będzie to dla nich drugi dom, dzięki czemu są w stanie oddać zdrowie i serce dla klubu, by osiągał sukcesy na miarę potrzeb i wymagać kibiców. Obecnie nie widzę w kadrze zawodników, którzy mogliby oddać serce za ten klub. Może przesadzam, ale w czasach, gdy widzę czasem bezradny klub z Old Trafford, wracam wspomnienia do zespołu kierowanego przez Szkota, dla którego Manchester United był prawdziwym domem, w którym chciał by działo się jak najlepiej..